Restauracja Słoik- Warszawa (8.8.2014)




Było upalne popołudnie, umówiłam się z koleżanką w restauracji Słoik,w samym centrum Warszawy.
Dogodzić mojemu i jej podniebieniu jest trudno, ponieważ mamy zupełnie odmienne preferencje.
Ja lubię fantazję i ciekawe smaki, moja koleżanka tradycyjne dania kuchni polskiej.

Serwują tutaj śniadania, przekąski zimne i gorące, sałaty, szeroki wybór pierogów (od sąsiedniego stolika wiemy iż ciasto z pierogów jest dobre, za to nadzienia to sprawa dyskusyjna), zupy i dania główne. Karta koncentruje się wokół tradycji kuchni polskiej ale trochę w innym wydaniu. 

 Mrożona herbata z goździkami okazała się naprawdę dobra, poza tym podana w oryginalnym słoiku. 

Być może goździki były odrobinę za mocno wyczuwalne ale to już chyba indywidualna sprawa.




 










Przejrzałyśmy menu gdzie naprawdę zaintrygowało nas parę pozycji. W międzyczasie otrzymałyśmy starter: ciemny świeży chlebek , marynowane warzywa oraz twarożek z rzodkiewką.






Potem wylądowały przed nami własnej roboty lemoniada z mięta (wyborna!) oraz lemoniada arbuzowa ( trochę za słodka)















Na przystawkę była galaretka z nóżek wieprzowych z kawałkami jabłek, duszonych w calvadosie, przy której moja koleżanka się rozpłynęła w zachwycie,stwierdzając iż nigdy tak dobrych nóżek nie jadła. Dla mnie osobiście były bardzo dobre lecz trochę za słone. Natomiast jabłko doskonale się komponowało smakowo z galaretka.




  Przy drugiej przystawce razem się rozmarzyłyśmy. Mus z wątróbek drobiowych o kremowej konsystencji z konfiturą z czerwonej cebuli i płatków róży, był po prostu niebiański.
Jak się upewniłyśmy mus, robiony jest  przez restauracje Słoik 





Sałatka z grillowaną piersią z kurczaka , serem wędzonym bundz, granatem i sosem z pieczonego czosnku. Niestety sosu było trochę zbyt mało i zbyt mało smaku pieczonego czosnku.


 Policzki wołowe za to rozpływały się  w ustach , kasza gryczana była idealnie zrobiona. Do tego marynowane buraczki w czerwonym winie wyśmienite !

Po zjedzeniu tego wszystkiego , ustaliłyśmy iż zamówimy tylko jeden deser, żeby nie pękły nam brzuszki z przejedzenia.

Kremowy deser z kaszki manny i rabarbaru, pokryty cieniutką warstwą palonego cukru.
Kwaśny rabarbar doskonale podkręcał smak tego kremu.



Za wszystko zapłaciłyśmy 130 zł , co nie wydaje się być wygórowana kwota za tyle jedzenia i picia.

To miejsce warto odwiedzić mimo małych niedociągnięć, ponieważ ma swoją duszę a kucharz- serce do gotowania. Udało się zaspokoić podniebienia zarówno moje jak i mojej przyjaciółki.
Panuje tutaj luźna atmosfera, sprzyjająca spotkaniom z przyjaciółmi.


Restauracja ma swoją stronę Facebooka, natomiast strona internetowa jeszcze nie działa

Adres: Słoik, Warszawa, ul. Złota 11,




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz