Restauracja "Del Mar" -Gdynia (sierpien 2014)



W drodze na prom do Szwecji, postanowiliśmy  wybrać  się na plażę Gdyńską i coś zjeść.
Zobaczyliśmy parawany, namiociki, ludzi smażących się na słońcu.








Co nas  zaskoczyło  zobaczyliśmy  znak  Kąpiel wzbroniona. Co nie  całkiem  przeszkadzało  największym  amatorom kąpieli.












Chwila zadumy nad polskim morzem... i rozejrzeliśmy się po okolicy żeby  przekąsić   jakaś świeża rybkę. Nie mieliśmy dużych wymagań.



 Zauważyliśmy stojąca restauracje Del Mar. Nazwa wskazywała iż skoro jest restauracją morską, to znajdziemy tam świeże ryby.




 Letnie menu jak widzicie to przede wszystkim drinki ale była tez druga karta. 
Niestety okazało się iż większość ryb jest mrożonych, a pozycje jak stek z polędwicy (steka nie robi się z polędwicy !) wołowej , polędwiczki z kurczaka czy kotlet schabowy,tatar wołowy, niewiele mają wspólnego chyba z morzem.
Była też tylko jedna sałatka z ryba- tuńczykiem z puszki.  Szkoda że nikt nie wpadł na pomysł chociażby sałatki z wędzonym pstrągiem czy łososiem. 






Drink arbuzowy, który według karty miał wyglądać arbuzowo z kawałkami arbuza, wyglądał jak sami widzicie-nieciekawie.






Pani przyniosła nam .... na przystawkę surówkę  z czerwonej i kiszonej kapusty ?

Kapusta czerwona była blada, jak niestety blady byl tez ich smak.
Zostawiliśmy ją na talerzu co wcale nie zainteresowało kelnerki.



Potem wjechała przystawka wg menu : "Panierowane, chrupiące szprotki smażone na oleju aromatyzowanym czosnkiem". 

Nie dodano że z mrożonych szprotek, nie byly niczym doprawione, czosnku wogóle nie było czuć i niestety nie były zbytnio chrupiące.





Potem dostaliśmy zamówionego : "Pstrąga z pieca w migdałach, podany na ziemniaczanych roesti". Dla wyjaśnienia- roesti to szwajcarskie placki ziemniaczane. Przygotowywane z podgotowanych, grubo startych ziemniaków, bardzo często ze stopionym serem na wierzchu, kiełbasą lub jajkiem,cebulą. Placek zazwyczaj jest wielkości całej patelni. 
My natomiast na talerzu mieliśmy mini (z mrożonych i  kupnych ! ) placuszki z czegoś jakby przetrawiona pulpa ziemniaczana.  Oczywiście ser,jajko,kiełbasa czy cebula pozostała tylko w naszych marzeniach.

Pstrąg był wysuszony i tylko w ostatniej chwili posypany trochę płatkami migdałowymi . Nie dodano do rybki żadnych ziół czy przypraw czy nawet masełka.


Przykro ze takie restauracje jeszcze istnieją. Wyszliśmy bardzo zniesmaczeni i na pewno nie polecamy tego miejsca.

Dobrze że widok i szum morza trochę nam wynagrodził ten niesmaczny posiłek. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz