Paris eh Paris (częśc trzecia)

"Annie zatrzymała się przy stoisku z warzywami. Wskazała na buraki, pytając Lolę:
-Lubisz betteraves ? O nie! Co ty wyprawiasz?
Lola trzymała w ręce jabłko.
-Nie lubisz tej odmiany?
-Nie wolni ci samej sięgać po towar, na litość boską !
Ofuknięta natychmiast odłożyła owoc. Annie dystkretnym ruchem podbródka wskazałą na barczystego mężczyznę z brzuszkiem, kładącego ziemniaki na wadze z szalkami.
-Jesteś na jego territoire.
-Jego terytorium ?
-Czekaj i módl się, żeby cię obsłużył. I niech ci się nie wydaje, że twoje numery z jabłkiem uszły jego uwadze. Jego wąsy działają jak antena. Już zarobiłaś punkty karne. Jeśli będziesz grzeczna, to cię obsłuży. Jeśli mu sie spodobasz, będzie hojny, da ci najlepsze produkty, a może nawet dorzuci coś gratis.
-Skoro jest takie, to czy na pewno chcesz właśnie u niego robić zakupy?
-Ha ! To potulny kociak w porównaniu z resztą. Tu obowiązują żelazne zasady-wychyl się z szeregu, a będziesz chodzić głodna.(...)

Kiedy nadzeszła ich kolej, Annie nie spieszyła się z wyborem, pytając proprietaire, właściciela, co tego dnia poleca. Jak na kogoś o tak trudnym charakterze mężczyzna był bardzo miły. Wymieniali się z Annie poglądami na temat pogody i pana president, co nie przeszkadzało sprzedawcy z uwagą wybierać owoce i warzywa ze stosów.Lolę bawiły poważne miny, które ludzie tu przybierali. Każdy wokół był connaisseur,znawcą. Na straganie rybnym Annie przeprowadzała taką selekcję ryb na obiad, jakby decydowała, które dziecko z sierocińca adoptować."

                                                                         fragm.książki  "Ukryci w Paryżu" - Corine Gantz

W piątek wybraliśmy się na Marche Raspail, czyli targ w Paryżu. Targowisko stworzone w 1920 roku,  jest jednym z najbardziej znanych w Paryżu, pewnie dlatego że produkty na nim sprzedawane są najlepszej jakości, a w niedziele handluje się żywnością pochodzącą wyłącznie z upraw ekologicznych (co rzecz jasna przekłada się na ceny). Warzywa, owoce, mięso i ryby traktuje się tu z najwyższym szacunkiem i pietyzmem, a handlarze są jak artyści wystawiający swoje dzieła – dumni i kapryśni, i by dostać produkt najlepszej jakości, trzeba się postarać o ich względy.


Mule,rybki i nawet ostrygi 





Sery , sery i sery




Karczochy 

7 odmian ziemniaków. Ach żeby u nas tak było i nie 

tylko na bazarach


Na straganach byly tez owoce i .... 

tutaj byliśmy zaskoczeni

Świeże migdały w skorupce i skórce. Oczywiście kupiliśmy i bardzo nam smakowały.

Potem zaczeliśmy zauważać stoiska z owocami morza i to jakimi ! 


Żywe homary !

Rybki z nienaturalnie dużą głową

Makrele


Te miały czerwone kropeczki jakby ktoś pochlapał je farbą






Otoczona matowymi oczami setek morskich istot porozkładanych na pokruszonym lodzie Lola próbowała spojrzeć na leżącą przed nią górę krewetek z innej perpektywy..(...) Wokół mieniły się muszle różnych kolorów, rozmiarów, szorstkie i gładkie, ale jaki miała smak ich zawartość? Czy małż nie jest po prostu małżem ? Niektóre krewetki były różowe, inne szare, różniły sięwielkością i cena , ale dlaczego?"
fragm.książki "Ukryci w Paryżu"- Corine Gantz


Gładzica


Turbot





Byliśmy oczarowani jakością , sposobem ekspozycji bądź co bądź na bazarze.
Na koniec cykneliśmy fotkę Pani która sprzedawała kwiaty, tak żeby nas nie zauważyła. Nie sprawdziliśmy co prawda czy miała jadalne kwiaty.


Mieszkaliśmy przy brukowanej uliczce w samym centrum Paryża (10 min obok wieży Eiflla). Tutaj składamy wielkie dzięki znajomej, która zostawiła nam podczas swojej nieobecności, klucze do swojej kawalerki.

W Paryżu nie ma dużych hipermarketów, ciężko znaleźć amerykański fast food jak McDonald, KFC czy Pizza Hut. Są za to robione na ulicach francuskie crepes ( naleśniki) z przeróżnymi nadzieniami. Na uliczkach sklepik jest obok drugiego sklepiku. Jeden to cukierenka, drugi sprzedaje czekoladę, obok warzywniak, potem sklepik mięsny, potem piekarenka (les boulangeries) oczywiście też z francuskimi bagietkami.

.

Szyby wystawowe cukierni, które napotykaliśmy na każdym kroku
,były pełne przepięknych wyrobów.







Warzywniak pospolity, czyli taki pierwszy z brzegu na naszej uliczce.Oprócz doskonałej jakości warzyw i owoców zwróciliśmy uwagę na rurki które wypuszczały schłodzona parę wodną na warzywa.


Sklep Leonidas z belgijska czekoladą (na naszej uliczce)



Cukierenka na naszej uliczce. Tu też się widzi dbanie o

 wizerunek w drobnych szczegółach 

Sery produkowane są w ogromnych ilościach, rodzajach (mówi się, że jest ich tyle, ile dni w roku; w rzeczywistości rodzajów serów we Francji jest jeszcze więcej - około 500) i kształtach. Najsłynniejsze to normandzki camembert, brie i roquefort.

Sklep z serami

W sklepie w serami można dostać piękne 

buteleczki z octami winegret np figowy czosnkowy,z mango. 















"Nigdy nie jadłeś w McDonald'sie?-spytał osłupiały Maxense.
-Przenigdy, i tak już zostanie. To śmieciowe jedzenie, a ponadto symbol amerykańskiego imperializmu.
-Co?!
-Francja to światowa stolica sztuki kulinarnej, więc dlaczego mamy się truć najgorszym, co świat ma do zaoferowania? "

                              fragm. książki "Ukryci w Paryżu"- Corine Gantz




Korzystając z najbardziej znanego na świecie  przewodnika Lonely Planet, pokusiliśmy się o odwiedzenie rekomendowanej restauracji Le J'Go. Lokal wyróżniał się dbaniem o jakość produktów oraz korzystaniem tylko z lokalnych producentów.

Kelnerka poleciła nam na przystawkę degustacje pomidorów. Trochę to brzmiało nieciekawie, ale zaryzykowaliśmy. Na talerzu znalazły się trzy rodzaje pomidorów bez skórki. Polane tylko odrobiną b.dobrego oleju, sól i pieprz. Za to pomidory smakowały niewiarygodnie smacznie !
Tutaj zaczeła się nasza miłość do zielonych pomidorów.


Ponieważ menu było tylko w języku francuskim a kelnerka dukała po angielsku pojedyńcze słowa, tak naprawdę do końca nie wiedzieliśmy co zamawiamy. Na szczęście jagnięcina, która była pod taką fasolką po bretońsku, okazała się mięciutka, niewysuszona i bardzo dobrze przyprawiona.
 
Chłodnik ziołowy z grzankami

Jagnięcina 
Uwaga: niewiele restauracji we Francji odważyłoby się mieć kartę pozbawioną creme brulee lub moelleux au chocolat. Moelleux znaczy wilgotny, niemal ciągnący się.


Podczas posiłków zawsze pije się wodę, nalewaną prosto z kranu, a do obiadu także wino. Posiłek często też kończy się degustacją serów.

W ostani dzień pozwoliliśmy sobie na jeszcze jedne małe szaleństwo ( niestety a Paryżu wszystko jest drogie, tym bardziej restauracje) i wpadliśmy do pobliskiej restauracji

chrupiąca pajda chleba i masełko z skórką pomarańczy i cytryną
Produkują sami soki z owoców bez dodatków, pasteryzują w niskich temperaturach, butelkują i sprzedają w restauracji. Ciekawe smaki przez passiflorę , mango, sok z zielonych czy czarnych pomidorów.


Risotto z kalafiora. Bardzo ciekawy pomysł

 

Gładzica 

Nasza podróż do Paryża okazała się za krótka. Wiemy już że warto byłoby poduczyć się francuskiego by nie widzieć ciągle Francuzów zszokowanych iż mówimy do nich po angielsku ;) . Wiemy że Francuzi bardzo dbają o swoje produkty,ich ekspozycję a gotowanie czy jedzenie jest celebrowane. Wygląda na to że jest to jeden z kulinarnych rajów, dla takich jak my pasjonatów.


Je t`aime Paris ! Au revoir.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz