Nasza krótka podróż do Szwecji - Karlkrona i Aspa



Naszą podróż na pokładzie promu Stena Line zaczęliśmy od obejrzenia zachodzącego słońca nad Gdańskim portem.Przepiękne widoki. 




Po dość krótkiej nocy , bo przecież musieliśmy zwiedzić cały statek, potańczyć  i dopiero potem się przespać,  o 8 rano dopływaliśmy do brzegów Karlskrone.





 Potem wsiedliśmy od razu na bezpłatny prom na wyspę Aspo. 

Domki jak z bajki w których mieszkają ludzie,  uprawiają ogródki i kawałki swojej ziemi. Domki trochę przypominały nam amerykańskie rancha w dawnym stylu.



























Zaskoczyły nas skrzynki pocztowe, które stoją przy drodze, jeśli dom jest w głębi. Wygodne rozwiązanie dla listonoszów.





 Oczywiście byliśmy ciekawi co znajdziemy w lokalnym sklepiku spożywczym i  ze zdziwieniem zobaczyliśmy grube tuby z marmolada jabłkową. Do tego Polkagris, czyli tradycyjny szwedzki miętowy cukierek. Zrobiony jest z mięty cukru, wody oraz odrobiny octu.





 Mieliśmy okazję zobaczyć forty takie jak ten wraz z wyludniona restauracją.Co zwróciło naszą uwagę to grubość ścian, które robiły duże wrażenie.









 Zaraz po wyczerpujących wędrówkach po powrocie do Karlkrone, skierowaliśmy się do sezonowej restauracji Lisa’s Sjökrog w porcie.Siedząc przy stoliku miało się wrażenie że jest się na stateczku.




Byla godzina prawie 13.00. Najpierw Pani nas poinformowala iz lokal bedzie czynny od 13ej czyli za 10 min. Usiedlismy wiec za przyzwoleniem przy stoliku i czekalismy na wybicie godziny 13ej.

Pare minut po 13ej poprosilismy kelnerke do stolika z karta.

Nie byla ona duza , no ale coz wybralismy a ..... pani kelnerka poinformowala nas ze wszystkie pozycje dostepne o tej godzinie sa podawane na zimno !

Jesli chcielibysmy zjesc obiad na goraco do dopiero po 18ej !

Choc ceny powalaly Zamowilismy jak sadzilismy przekaski (szwedzkim jezykiem nie wladamy), : tosty z krewetkami (98 kr=44 pln)  oraz jakis zestawik owocow morza (za bagatela 145 kr=65 pln)

Przezylismy szok jak dostalismy na stol to co zamowilismy. Duzy talerz na ktorym pietrzyla sie gora krewetek z sosem majonezowym a gdzies pod spodem kryl sie chleb tostowy.

Zestaw natomiast byl podany w skrzynce ! i bylo tego  duzo (250 g) : krewetki, wędzone krewetki, 2 salatki , sos czosnkowy,bułeczki i tosty.

Przetłumaczona nazwa potrawy to : Lisas skargardslada czyli Stodola Lisy. No i to było wielkie jak stodoła.

Nie daliśmy rady zjeść choć zal było zostawiać. Mimo że podano to wszystko na zimno, naprawdę było smaczne.





Poszliśmy się przejść na rynek miasteczka Karlskrone. Wokół była posadzona roślinność i we wgłębieniu można było sobie przysiąść na ławeczce. Rewelacyjny pomysł .



Odbywał się tutaj targ ekologiczny. W budce z lodami wisiał napis : " Dzieci pozostawione bez opieki będą sprzedawane do cyrku".Tak wyglądała jedna gałka lodów, widać że Szwedzi lubią porządnie zjeść.



Stoisko z włoskimi słodyczami zrobiło na nas wrażenie. Zakupiliśmy torrone o smaku mascarpone. 



Stoisko z naturalnymi miodami z dodatkiem whisky, bergamotki,cytryny,cynamonu, limonki czy eukaliptusa.





Na uliczkach dało się zauważyć iż w fast food króluje langosz.         

Spotkaliśmy przy fontannie matkę z córką z ich słodyczami do   pojadania. Nie oparliśmy się pokusie żeby zrobić zdjęcie 





Po tych wędrówkach usiedliśmy w kawiarence i zamówiliśmy małą kawę.Tutaj znów niespodzianka, dostaliśmy kawę w dużym kubku, za to ciepłą a nie gorącą.Aż strach pomyśleć jaki rozmiar miałaby duża kawa.




Wpadliśmy do sklepu spożywczego i ciekawe bo zobaczyliśmy torty .... ale z krewetkami łososiem, chlebem, mięsem z kraba, grzybami, sokiem z buraków ,szczypiorkiem, ananasem, gruszkami,brzoskwiniami i ziemniakami !. Niestety nie mieliśmy możliwości spróbować ale to chyba takie torty są popularne w Szwecji.






Widzieliśmy też półki z wywarami na zupę i to też firm szwedzkich.                       Do chipsów kukurydzianych można kupić                                                                 oddzielnie mieszanki z przyprawami.







A tutaj co kupiliśmy : Daim o smaku miętowym , czekolada z solą morską, chipsy ziemniaczane naturalnie prażone oraz syrop limonkowy, który pamiętam że kupowało się w Pewexie. 





Przy wyjśćiu, na ścianie znajdowały sie różne otwory do zwrotu baterii, plastiku, papieru, szkło bezbarwne, metal natomiast butelki plastikowe są zwrotne i automat oddaje pieniążki.



Czekając na autobus na prom, wstąpiliśmy do sklepu ze słodyczami.
Pudełka na pizzę zawierały w środku żelki poukładane w kształt pizzy.      

 Resztę żelków,cukierków można było zapakować w duże kubełki.                    





Tutaj skończyła się nasza Szwedzka krótka przygoda. Wróciliśmy jednak pełni wrażeń z opinią o Szwedach jako ludzi bardzo życzliwych i pomocnych. Wielokrotnie byliśmy przez nich zaczepiani czy nie potrzebujemy pomocy i wskazywano nam drogę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz